Wypalanie traw

Kiedy słońce ociepla wiosenne trawy – budzą się z zimowego snu. Zima trwa czasem długo. Mrozi  kolory. Hibernacja jest stanem dobrym w nauce. Nie brak chętnych, którzy poddaliby się takiemu zabiegowi, żeby przetrwać trudny czas, ominąć coś, przespać przeciwności losu. Dla traw zima – to kuracja szokowa. Trawy Czekaja wiosny.

Zanim się trawa na nowo zazieleni walczy ze zgnilizną. Z ziemi wychodzą choroby, bakterie, robactwo. W cieple promieni spala się resztka brudu. Trawa, w imię przetrwania gatunku, musi przeczekać, musi wzrastać, musi rozwijać sieć korzeni żeby się odnaleźć w tej nowej rzeczywistości.

Najgorzej, gdy pojawi się ktoś z zapałką i podpala trawy. Przegniłe, rdzawe, suche. Płoną, bez szans na regenerację. A przecież są tak samo ważne dla ekosystemu jak te, które się wkrótce zazielenią i pożółkną kolejnej jesieni.

Hildegarda z Bingen powtarzała słowo „viriditas” – zieloność. Rozumiana jako  potencjał, piękno, coś co daje człowiekowi poczucie harmonii z resztą świata. Może nie warto wypalać traw?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz