Kompozycja

Kiedy zgasły światła i po chwili z ciemności wyłoniły się kontury dźwięków zrozumieliśmy, że to nie koncert. To medytacja, która wymaga pokory. Nie wolno w niej brać udziału barbarzyńcom. Należy przymknąć oczy i z pochyloną głową wstąpić do chłodnej katedry. Po kilku minutach poczuć jak takty i frazy snują się między sklepieniami, wnikają w złote mozaiki i freski. Unoszą się jak dym z żywicznego kadzidła. Tworzą sferyczne konstelacje, ożywiają bohaterów wiary i niewiary.

Kiedy muzyka dobiegnie końca wiemy, że nie była plątaniną dźwięków, widowiskowym piskiem lub wątłym szeptem. To były misterne opowieści. Przetkane wrażliwością, harmonią i ciszą.

Pewien 14-latek, podczas swojego pobytu w Kaplicy Sykstyńskiej, po jednokrotnym wysłuchaniu zapamiętał ten utwór w całości i odtworzył go z pamięci, nuta po nucie, budząc tym zawiść i podziw otoczenia. Utwór trwający kilkadziesiąt minut. Szesnastowieczne „Miserere…” Giovanni Perluigi da Palestriny rzuciło młodego Wolfganga Amadeusza Mozarta na kolana. W zabieganym świecie przypomina, że jest czas i kompozycja. Że powtarzalność różni się od konwulsyjnych krzyków. Że porządek to jedyna alternatywa wobec chaosu.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz